Powrót do listy

Bądź dla siebie łagodny - czyli o sztuce samowspółczucia

Samowspółczucie
28.03.2025
maciejurmanski

maciejurmanski

Autor

Bądź dla siebie łagodny - czyli o sztuce samowspółczucia

“Ciągle siebie masz mniej 

W pogoni na uwadze miej 

Ciągle siebie masz mniej 

W ucieczce tej.”

Śpiewał zespół Natural Mystic w piosence - siebie masz mniej.

Bardzo fajnie odnosi się to do samowspółczucia. Kiedyś byłem wiecznie surowy i krytyczny dla siebie. Kiedy przeżywałem trudne momenty, kiedy popełniałem błędy, gdy nie udało mi się osiągnąć celu, albo gdy byłem krytykowany. Uważałem wtedy, że coś jest ze mną nie tak, często też pojawiały się myśli, że jestem nieudacznikiem lub że jestem do niczego.

Nie miałem w życiu wielu przyjaciół i nigdy nie byłem zbyt wylewny, uważałem też, że z czymkolwiek się mierzę muszę poradzić sobie sam. W końcu zrozumiałem, że nie jest to dobra droga. Jednak zanim do tego dotarłem, nie raz spotkałem się z Buddyzmem i podziwiałem ich za niezwykłą czułość jaką obdarzają świat, ale szczególnie zwróciło moją uwagę to, jaką czułością obejmują siebie. Taka przyjaźń, tylko skierowana na siebie.

Wtedy zrozumiałem, że też chce się tego nauczyć. Zamiast być dla siebie wrogiem, kiedy pojawiają się sztormy, zostanę swoim najlepszym przyjacielem. Bo kto jak kto, ale ja zawsze będę ze sobą nie ważne co się stanie.

Ta piękna sztuka samowspółczucia wywodzi się właśnie z Buddyzmu.

Sztuka ta ma wiele korzyści, między innymi pozwala zmniejszyć lęk i stres, ponieważ zaczynasz patrzeć na siebie z większym współczuciem, przestajesz toczyć ze sobą bój. Znika więc efekt śnieżnej kuli jaki często pojawia się podczas stresu, ponieważ uznajesz swój ból, przestajesz mieć do siebie pretensje o porażki, więc stres przestaje się rozwijać. To bardzo ważne, szczególnie w świecie, który z każdej strony próbuje nam wmówić, że mamy być wiecznie doskonali.

Dodatkowym bonusem jest to, że kiedy mniej siebie za wszystko krytykujemy i wiemy, że nie musimy być doskonali, stajemy się bardziej ciekawi, ponieważ wiemy, że błąd jest tylko błędem i nie zawsze musimy być doskonali, podejmujemy więc więcej działań aby się czegoś uczyć.

Jednak czym w gruncie rzeczy jest samowspółczucie?

 

Prekursorka badań nad samowspółczuciem uważa, że na samowspółczucie składają się trzy elementy:

 

  • Uważna świadomość przykrych emocji - celem tego elementu jest przyjęcie siebie, takimi jakimi jesteśmy. Aby lepiej to wykonać, możesz wyobrazić sobie, jaką troską otoczył byś przyjaciela lub inną bliską Ci osobę. Obserwuj, ale nie osądzaj, po prostu zaakceptuj i bądź dla siebie. Ten element jest bardzo podobny do praktyk uważności, które jeszcze poznasz w tej książce, jednak rozszerza się ono o jeszcze dwa dodatkowe elementy.

  • Poczucie jedności z całą ludzkością -  w tym elemencie chodzi oto, żeby mieć świadomość i pamiętać, jak to powiedział Ernest Hemingway, że każdy napotkany człowiek czegoś się boi, coś kocha i coś stracił. Każdy z nas przecież chce być szczęśliwy i nie doświadczać bólu, a jednak każdemu noga się czasem powinie. Patrząc z takiej perspektywy, łatwiej nam jest być również bardziej łagodnym dla siebie.

  • Okazywanie sobie życzliwości i wsparcia, a także dbanie o swoje potrzeby - zamiast nieustannie siebie krytykować i potępiać swoje niedoskonałości, w praktyce samowspółczucia, zaczynamy okazywać sobie głęboką troskę, zrozumienie, ciepło i wsparcie. Można powiedzieć, że takie samowspółczucie przyjmuje formę pytań: “Czy to właśnie chce myśleć i robić, czy lepiej się cofnąć i spojrzeć z innej perspektywy?”, dotyczy to również potrzeb, które opisałem w rozdziale o stresie, więc pytanie, które również jest częścią samowspółczucia to: “Czego konkretnie potrzebuję?” i działanie, aby to zaspokoić. W krytycznych chwilach przyjmuje również słowa: “Nie jesteś sam, jestem przy Tobie”. Przyznaj się, ile razy w życiu potrzebowałeś usłyszeć te słowa? Niestety czekałeś, aby usłyszeć je od kogoś z zewnątrz zapominając, że zawsze sam jesteś przy sobie..

Praktyka

Przedstawię Ci teraz dwa ćwiczenia, jedno z nich pozwala stosować praktykę samowspółczucia niezależnie od tego czy doświadczasz trudności teraz czy może prześladuje Cię jakieś zdarzenie z przeszłości, drugie z kolei jest formą medytacji.

Ćwiczenie

  1. Przypomnij sobie jakieś zdarzenie z przeszłości, która wywołało u Ciebie przykre uczucia, takie jak smutek, gniew, frustracja, wstyd, samokrytyka, poczucie odrzucenia, izolacji i tym podobne. Kiedy już zyskasz wprawę, będziesz mógł zastosować to ćwiczenie nawet dla bardzo stresujących sytuacji, jednak na początek zawsze lepiej wybrać coś lżejszego.

  2. Dopuść do siebie wszystkie nieprzyjemne emocje i doznania. Pamiętaj, aby nie opierać się, ani nie próbować odsunąć tego co czujesz. Wiem, że nie jest to łatwe. Możesz wyobrazić sobie, jak przytulasz to co się pojawia, jeśli czujesz, że to Ci pomoże. Otwórz serce, powitaj łagodnie wszystkie doznania. Następnie wczuj się w ciało, gdzie czujesz napięcie związane z tym wspomnieniem i uczuciem? Kiedy zlokalizujesz to miejsce, połóż tam ręce. Teraz, kiedy wdychasz powietrze, wyobraź sobie, że współczucie wpływa do Twojego ciała i kieruje się do miejsca gdzie znajduje się to napięcie i przenika je łagodząc je. Może to współczucie ma jakiś kolor? Jeśli tak, wyobraź sobie jak właśnie ten kolor przenika Twoje ciało i miejsce w którym czujesz ból.

  3. Z łagodnością, życzliwością, niczym najlepszy przyjaciel i kochający rodzic, zacznij powtarzać słowa, które odzwierciedlają samowspółczucie:

  • Jestem z Tobą i przyjmuję Cię takiego jakim jesteś.

  • To jest chwila cierpienia.

  • W tej chwili chcę być dla siebie życzliwy/życzliwa.

  • Niech okażę sobie współczucie, które potrzebuję.

  • Możesz również wykorzystać słowa znane z techniki Ho’oponopono, które jest starą techniką Hawajską służącą pojednaniu i wybaczeniu. W słowach przyjmuje ona formę “Przykro mi, przepraszam, kocham Cię”

Warto powtórzyć te zdania parę razy.

 

Medytacja miłującej dobroci

Drugim świetną praktyką jest właśnie medytacja używana w buddyzmie, która nosi nazwę metta, co w języku palijskim oznacza miłującą dobroć, kochającą życzliwość, wyrozumiałość i brak przemocy. Oznacza również silne pragnienie pomyślności i szczęścia dla innych.

Podstawą tej praktyki jest oczywiście rozwijanie miłości do samego siebie, jednak na tym się nie kończy (jeśli oczywiście zechcesz).

Dobrze, zacznijmy.

Usiądź w wygodnej dla Ciebie pozycji. Możesz usiąść na krześle lub po turecku, myślę, że mógłbyś się również położyć, jednak wtedy łatwo zasnąć, a nie jest to przecież celem.

Rozpocznij praktykę od zauważenia swojego oddechu i dania umysłowi i ciału się uspokoić. Wykonaj kilka oddechów, zwracając uwagę jak powietrze wpływa przez Twój nos i wypływa. Następnie możesz, jak we wcześniejszym ćwiczeniu przypomnieć sobie jakieś trudne zdarzenie lub odnieść się do tego co przeżywasz obecnie. Oczywiście jeśli nie masz nic konkretnego na czym chciałbyś się skupić, nic się nie stanie, ponieważ medytacja ta polega na powtarzaniu sobie zdań, które polegają na życzeniu sobie i innym szczęścia.

Teraz kiedy już jesteś gotowy, możesz wyobrazić sobie osobę, która Cię kocha i troszczy się o Ciebie. Jeśli czujesz lub faktycznie nie masz takiej osoby, wyobraź sobie siebie, stojącego naprzeciwko siebie, zestresowanego i zmęczonego, jak mówi do Ciebie:

“Kochany, (wstaw tu swoje imię i dostosuj tekst do płci),

widzę, jaki jesteś zmęczony i zestresowany. Jak cierpisz, jaki ciężar czujesz. I chcę Ci powiedzieć, że życzę Ci zdrowia, życzę Ci bezpieczeństwa i spokoju. Życzę Ci, aby Twoje życie wypełniło się szczęściem i radością.”